Programy UE

30 stycznia 2013

Wspomnienia o Rezerwie Skautowej

W dniu 14 grudnia (1918r.) utworzono tajny oddział, który dla kamuflażu nazwano Rezerwą Skautową. W jej skład weszli starsi skauci (powyżej 18 lat), którzy mieli za sobą służbę wojskową oraz dezerterzy z wojska.

Spraw­dzianem gotowości bojowej był próbny alarm przeprowadzony w godzinach wieczor­nych 20 grudnia. Na miejsce zbiórki przy dawniejszych łazienkach miejskich, tuż obok taboru kolejowego, stawili się prawie w komplecie, łącznie około 100 członków. Oddział podzielony został na plutony, którymi dowodzili: Janusz Czaplicki, Jan Bana­szak, Maksymilian Tomaszewski i Roman Żakowski. Komendę nad całością objął Jó­zef Kamiński.
Pomimo panującego wśród kościaniaków ożywienia i oczekiwania na dalszy roz­wój wydarzeń, w mieście właściwie nic się nie zmieniło. Niemieckie władze cywilne, a więc urzędy landrata i burmistrza, nadal sprawowały władzę i nadal obowiązującym językiem był niemiecki.
W połowie grudnia do miasta przybył z frontu transportem kolejowym, w celu przeprowadzenia demobilizacji, batalion 37. pułku piechoty, liczący około 750 żołnie­rzy. Ludność niemiecka trochę przycichła, ale ciągle czuła się u siebie, a na ulicach paradowali przybyli z frontu niemieccy oficerowie i żołnierze.
Wiadomość o toczących się na ulicach Poznania walkach z Niemcami dotarła do Kościana 27 grudnia. Wobec tych wydarzeń członkowie Powiatowej Rady Ludowej pozostali jednak bierni, przyjmując pozę oczekiwania. Zareagowała natomiast kościa­ńska Komenda POW, zgłaszając w dniu następnym chęć wyjazdu do Poznania, w celu wsparcia powstańców. Jednakże poznańska Komenda Główna zdecydowała, żeby po­zostali na miejscu i czuwali nad dalszym rozwojem wypadków. Jeszcze tego samego dnia wywiad skautowy otrzymał informację o zamiarze wywiezienia w głąb Niemiec broni i sprzętu wojskowego z magazynów zlokalizowanych w jednym z pawilonów na terenie Zakładu Psychiatrycznego. Zapadła wówczas decyzja odebrania jej Niemcom i dozbrojenia oddziału. Zamiar ten, na spotkaniu 29 grudnia w redakcji "Gazety Pol­skiej", przedstawili członkom Powiatowej Rady Ludowej Czaplicki, Simiński i Garsz­czyński. Poparcia i zgody na przeprowadzenie akcji jednak nie uzyskali, wręcz prze­ciwnie, zabroniono im podejmowania jakichkolwiek działań przeciwko Niemcom.
Z zamiaru swego skauci-peowcy jednak nie zrezygnowali. Akcję zdobycia broni postanowiono przeprowadzić w nocy z 29 na 30 grudnia. Na wypadek ewentualnych starć z niemiecką załogą przygotowano drużynę sanitarną (funkcję sanitariuszek pełniły Stefania Czaplicka, Jadwiga Tomaszewska i Teresa Sikorska ze studentem me­dycyny Teofilem Jórgą na czele), a na ulice miasta wyruszyły patrole z opaskami "Wacht und Sicherheitsdienstu" na rękawach. W niedzielę 29 grudnia, późnym wie­czorem, w lokalu Simińskiej zebrała się połowa członków Rezerwy Skautowej. Tutaj nastąpił podział na grupy wypadowe, którymi dowodzili: Maksymilian Tomaszewski, Jan Banaszak, Roman Simiński i Stanisław Sikora.
"Była ciemna noc - pisał po latach w swoich wspomnieniach Ignacy Andrzejew­ski. Padał początkowo drobny deszcz. Około godziny 23.30 wyszła do akcji pod hasłem „Wolność” pierwsza grupa, Maksymiliana Tomaszewskiego. Przeskakując ogrodzenie, weszła na teren Zakładu Psychiatrycznego, gdzie w jednym z pawilonów złożona była broń i sprzęt batalionowy. Cywilny stróż Zakładu, Polak, w myśl poprzedniego porozumienia, został obezwładniony i odebrano mu klucze od zachodniej bramy, gdzie czekały już dalsze grupy: Bana­szaka i Simińskiego. Wszyscy weszli otwartą teraz bramą i zbliżyli się do pawilonu z bronią. Posterunku przy nim nie było. Postarał się o to obywatel kościański, Władysław Serdecki, komendant „Wacht und Sicherheitsdienstu”. Zerwawszy zabez­pieczenia i zamki spiskowcy wtargnęli do magazynów. Pospiesznie poczęto wynosić wszystko co wpadło pod rękę. Karabiny brano za paski po dwa na każdym ramieniu. Łupem padły również ciężkie i lekkie karabiny maszynowe. Przy bramie zachodniej przy Placu Bernardyńskim odbierały ją grupy Banaszaka, Simińskiego i Sikory, prze­nosząc ją do stojącego przy ulicy Sierakowskiej wozu konnego. [...] Naładowany wóz wysłano natychmiast do Nacławia, gdzie część broni ulokowano w stodole Czesława Frydera.[...] Dalszą broń, złożoną w toku akcji na placu przy Rzeźni Miejskiej, uloko­wano w stodole przy zabudowaniach gospodarskich Wytyka za Rzeźnią [...] Po sko­ńczonej pracy rozeszli się spiskowcy zmoczeni i zmęczeni, ale z wewnętrznym zado­woleniem z dokonanego czynu, do domów, zabierając dla siebie karabiny i inne części uzbrojenia".
Nazajutrz zarówno Niemcy, jak i Rada Ludowa stanęli wobec faktów dokonanych. Na wiadomość o zniknięciu broni niemiecki dowódca garnizonu mjr Reymann, zagro­ził najsurowszymi karami wojennymi, sprawców jednak nie odnalazł. Jeszcze przed południem wydał rozkaz wywiezienia pozostałej broni koleją do Leszna, jednakże nie dopuścili do tego członkowie Rezerwy Skautowej, rekwirując Niemcom całe uzbroje­nie na stacji kolejowej.
Wydarzenia te wywołały w mieście ogromne poruszenie i spowodowały zebranie się w ratuszu władz niemieckich i polskich. Po burzliwej debacie, której przewodni­czył red. Wolski, podjęto decyzję o przejęciu władzy wykonawczej przez Straż Lu­dową i ewakuacji garnizonu, bez uzbrojenia, do Niemiec.
Od tej chwili Rezerwa Skautowa stała się pierwszym jawnym oddziałem wojsko­wym, obejmując w mieście najważniejsze obiekty publiczne. Stację kolejową obsadził pluton Sikory, pocztę - pluton Czaplickiego (centralę telefoniczną obsługiwali między innymi skauci Adam Tomaszewski i Maksymilian Tomaszewski), gmach sądu wraz z więzieniem - pluton Simińskiego. W wyniku sprawnie przeprowadzonej akcji Janusz Czaplicki z Romanem Simińskim, Tadeuszem Simińskim, Leonem Tomaszewskim, Tadeuszem Szyfterem i grupą skautów zaskoczyli i rozbroili w czasie obiadu, w hotelu GeseIlschaftshaus Wiktoria niemieckich oficerów.
Zaczerpnięte z:
„Dzieje Kościana”, tom 2 pod red. Kazimierza Zimniewicza
Ignacy Andrzejewski „Wspomnienia”